Zofia Rendzner-Czerwosz
„Jest już GORĄCA woda! Kto chciał GORĄCE mleko?”, słyszała Magdalena Gross, kiedy niezapowiedziani goście wpadali do domu przy Zakopiańskiej. Słowo „gorąco” sygnalizowało, że nie może schodzić na dół, musi zostać na poddaszu. Do rodziny Rendznerów rzeźbiarka trafiła po przenosinach z willi Żabińskich w ZOO i ukrywała się u nich przez półtora roku.
Jan Rendzner, inżynier elektryk, dom na Saskiej Kępie wybudował ze względu na jej podmiejski wówczas charakter. Podczas okupacji pod jego dachem, prócz żony Jana Janiny, mieszkała gosposia, wnuczka państwa Rendznerów i ich córki. Wśród nich Zofia, przyszła malarka, która we wspomnieniach przywołuje następującą sytuację.
Niedługo po wybuchu powstania warszawskiego, kiedy przy Zakopiańskiej schronił się również przyjaciel Magdaleny – Maurycy Frenkiel, w domu nieoczekiwanie zjawili się Niemcy. Szukali mężczyzn – wszyscy z okolicy mieli zostać wywiezieni. Gdy weszli Janina błyskawicznie zaaranżowała następującą scenę: na środku salonu stała Magdalena w roboczym fartuchu i wykańczała – w rzeczywistości gotową już – rzeźbę, do której pozowała sama Janina. Niemcy zainteresowali się procesem rzeźbienia, dopytywali o szczegóły. Gdy wyszli, Magdalena i Janina spojrzały po sobie i „nogi się pod nimi ugięły” – usiadły w tym samym momencie.