A jeśli mogłem uratować jeszcze jednego albo dwóch ludzi, i tego nie zrobiłem?
We wrześniu 1939 r. terytorium Polski znalazło się pod dwiema okupacjami – niemiecką i radziecką. Na terytorium wcielonym do III Rzeszy oraz w granicach utworzonego przez niemieckie władze okupacyjne Generalnego Gubernatorstwa Niemcy prowadzili politykę zmierzającą do całkowitej zagłady Żydów.
Początkowo polityka władz niemieckich polegała na odizolowaniu Żydów od Polaków. Ludność żydowska była publicznie upokarzana, znaczona przez nakaz noszenia na ubraniach łat lub opasek z gwiazdą Dawida, zmuszana do pracy, a od 1940 r. – masowo przesiedlana do gett. Od jesieni 1941 r. za wyjście z getta, ukrywanie się po „aryjskiej stronie”, a także udzielanie Żydom pomocy – schronienia lub choćby doraźnego wsparcia – groziła kara śmierci.
20 stycznia 1942 r. podczas konferencji w Wannsee pod Berlinem doprecyzowano plan całkowitej zagłady Żydów w obozach śmierci. Likwidację gett, czyli masowe wywózki Żydów do obozów zagłady, rozpoczęto 16 marca 1942 roku.
Część Żydów nie poddała się nakazowi przeprowadzki do getta. Byli i tacy, którzy po zamknięciu w getcie podjęli ryzyko ucieczki na „stronę aryjską”. Szacuje się, że na ziemiach polskich przetrwało w ukryciu lub pod fałszywą tożsamością ok. 30-40 tys. Żydów. Cześć z nich ocalała dzięki bezinteresownej pomocy Polaków. Zdarzało się, że Żydzi ratowali się sami i ocalali wyłącznie dzięki własnej zaradności, albo – co było znacznie częstsze – otrzymywali wsparcie w zamian za sowite wynagrodzenie.
„Nie lituj się nad sobą, bo nie po to Bóg cię ocalił, żebyś rozmyślał o swoich trudnościach i problemach, tylko po to, po pierwsze, abyś dawał świadectwo prawdzie, po drugie, abyś wiedział, jak straszne mogą być losy ludzi. I wobec tego żebyś robił, co umiesz, żeby uchronić innych ludzi od takich okropności”. Za doznane zło – odpłacaj dobrem. Słowa księdza Jana Ziei stały się dla Władysława Bartoszewskiego drogowskazem na życie.
Świadek Zagłady – działał w Radzie Pomocy Żydom „Żegota”, więzień Auschwitz, powstaniec warszawski, po wojnie stał się orędownikiem pojednania między Polską a Niemcami. W kolejnych latach przeciwdziałał odradzaniu się antysemityzmu i antyżydowskim wystąpieniom. Sprzeciwiał się narzuconej Polsce dyktaturze, ideologii stalinizmu, za co w okresie 1946–1954 przebywał dwukrotnie w więzieniu.
Trwał przy swoich zasadach, oczekiwał odwagi i bohaterstwa od innych.
„Ale trzeba się liczyć z faktem, że są ludźmi. Kościół katolicki oczekuje od swoich wiernych świętości, ale jaki procent spełnia to oczekiwanie? Nie wiem. Ale wiem, że tacy ludzie byli i są. Mało ich. Ale są”.

Żył wątpiąc, czy zrobił wystarczająco dużo. „A jeśli mogłem uratować jeszcze jednego albo dwóch ludzi, i tego nie zrobiłem? Twierdzę jednak, że nikt nie jest sędzią we własnej sprawie, więc nikt nie może powiedzieć, że nie mógł uczynić więcej”.
A
We wrześniu 1939 r. terytorium Polski znalazło się pod dwiema okupacjami – niemiecką i radziecką. Na terytorium wcielonym do III Rzeszy oraz w granicach utworzonego przez niemieckie władze okupacyjne Generalnego Gubernatorstwa Niemcy prowadzili politykę zmierzającą do całkowitej zagłady Żydów.
Początkowo polityka władz niemieckich polegała na odizolowaniu Żydów od Polaków. Ludność żydowska była publicznie upokarzana, znaczona przez nakaz noszenia na ubraniach łat lub opasek z gwiazdą Dawida, zmuszana do pracy, a od 1940 r. – masowo przesiedlana do gett. Od jesieni 1941 r. za wyjście z getta, ukrywanie się po „aryjskiej stronie”, a także udzielanie Żydom pomocy – schronienia lub choćby doraźnego wsparcia – groziła kara śmierci.
20 stycznia 1942 r. podczas konferencji w Wannsee pod Berlinem doprecyzowano plan całkowitej zagłady Żydów w obozach śmierci. Likwidację gett, czyli masowe wywózki Żydów do obozów zagłady, rozpoczęto 16 marca 1942 roku.
Część Żydów nie poddała się nakazowi przeprowadzki do getta. Byli i tacy, którzy po zamknięciu w getcie podjęli ryzyko ucieczki na „stronę aryjską”. Szacuje się, że na ziemiach polskich przetrwało w ukryciu lub pod fałszywą tożsamością ok. 30-40 tys. Żydów. Cześć z nich ocalała dzięki bezinteresownej pomocy Polaków. Zdarzało się, że Żydzi ratowali się sami i ocalali wyłącznie dzięki własnej zaradności, albo – co było znacznie częstsze – otrzymywali wsparcie w zamian za sowite wynagrodzenie.